Sesja na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej? Dlaczego tam?
Każda forma przemieszczania się i odkrywania nowego jest dla nas jak oddychanie o czym przeczytacie w zakładce „o nas„. Uwielbiamy podróżować, a łączyć z tym pracę? To dopiero idealna sytuacja! O Jurze Krakowsko-Częstochowskiej słyszeliśmy bardzo wiele. Po pierwsze kilka naszych znajomych fotografów i filmowców ślubnych już tam realizowała sesje plenerowe i byli zachwyceni. Widzieliśmy też efekty tej pracy, które były oszałamiające. Po drugie, Jura to mekka wspinaczy skałkowych, a jako że połowa naszego teamu czyli Mikołaj interesuje się wspinaczką, słyszeliśmy o wielu zaletach tego miejsca z innego środowiska. Wszyscy opowiadali, że dzięki autostradzie można dostać się tam z Gdańska w nieco ponad cztery godziny. Pomyśleliśmy – trzeba tam jechać! Po kilku rozmowach znaleźliśmy też chętnych ku temu pomysłowi modeli – Anię i Michała, którzy po weselu w stylu glamour w sali bankietowej w Płaczewie, idealnie pasowali do klimatu Jury.
Smutna prawda o Jurze
– Mogę przejść?
– Poczekaj minutkę. Kończę ujęcie.
Oto rozmowa fotografa z filmowcem w ich naturalnym środowisku… (czytała Krystyna Czubówna).
Czy zawsze jest idealnie? Każdy kij ma przecież dwa końce. Jak wszystko tak i Jura okazała się mieć swoje wady. Ze względu na przepiękne walory tego miejsca pomysł na zrealizowanie tam sesji ślubnej nie wpadł nie tylko do naszej głowy. Podobnie pomyślało pięciu innych fotografów i filmowców. Kiedy doszliśmy Na Górę Zborów, czyli miejsce w którym mieliśmy realizować sesję okazało się, że na miejscu pracuje już pięć innych zespołów i niewielka przestrzeń góry zrobiła się jeszcze ciaśniejsza. Jaka jest zatem smutna prawda o Jurze, a konkretnie Górze Zborów? Jest bardzo popularna!
Piękna prawda o Jurze
– Będziecie mogli wejść na tę skałę, bo za chwilę tutaj kończymy.
– Świetnie! Dzięki wielkie!
Oto rozmowa filmowca z filmowcem w ich naturalnym środowisku… (cały czas Krystyna Czubówna).
Na szczęście na miejscu spotkaliśmy się też z solidarnością pomiędzy sobą i mimo, że miejsca było nie wiele wszystkim udało się zrealizować swoje materiały. Choć warunki do pracy nie były najprostsze, to i tak Jura zachwycała każdym centymetrem swojego jestestwa. Ania i Michał, którzy mimo tłumów nie kryli swoich emocji, wyglądali tam przecudownie a w wizjerach naszych aparatów działy się cuda!
Na górę wybraliśmy się jeszcze raz, kolejnego dnia nad ranem. Wschodu słońca nie zastaliśmy, ale było coś równie ważnego. Spokój. Byliśmy kompletnie sami i dzięki temu mogliśmy zrobić jedno z naszych ulubionych zdjęć. Poprosiliśmy Anię, aby położyła się w swojej białej sukni na zimną skałę. Dzielna Ania nawet nie poddała tego pomysłu w wątpliwość, mimo że temperatura nie rozpieszczała. Wylecieliśmy dronem bezpośrednio nad nią i zrobiliśmy jedną z naszych ulubionych klatek. Tę i całą resztę znajdziecie poniżej. Ani i Michałowi z kolei musimy podziękować za odwagę i cierpliwość!
Klip filmowy ze ślubu, wesela i sesji plenerowej na Jurze znajdziecie w zakładce „film„.